pierwszym prezydentem Warszawy, który wyszedł z centrum miasta do przedmieść, wyczuł potrzeby terenów podmiejskich, wyczuł brak harmonii pomiędzy luksusem, który znajduje się w centrum, a nędzą na peryferiach. Długo wyliczał, co prezydent zrobił dla Woli, gdzie jeszcze niedawno wodę przywożono beczkowozami, a teraz jest kanalizacja; w czarnych barwach malował bagnisty Grochów, zaniedbany i niebezpieczny, a teraz kwitnący, gdzie ceny ziemi poszły kilkakrotnie w górę, stwarzając nowy typ zamożnych mieszkańców przedmieść. Pas wokół Warszawy - mówił - to pas Starzyńskiego, pas ludzi wyciągniętych z prymitywnych warunków bytowania. To on zatrudnił 9 tysięcy bezrobotnych w Warszawie.<br>Na koniec nie omieszkał wbić szpilki Studnickiemu, który napisał