im jakby Regnów. Motory charknęły głośniej, ruszyły. Surma wolno wracał do swoich. Strzelą? Nie strzelili.<br> - Do domu, szybko. Tu zaraz może być potyczka. Oni uciekają, a Rosjanie są wszędzie. Jedni i drudzy zdeterminowani. Jeżeli ich dogonią, tamci będą się bronić.<br> Bieg. Nogi lgną w śniegu. Ciężko, gorąco, a przecież mróz. Grupka maleje. Większość przepada w czworakach, kryje się w rowach, w których zakopcowano na zimę jarzyny i ziemniaki. Teraz ludzie próbują wykopać w nich jamy. Drzwi do pałacu rozwarte, chłodno, chyba przewietrzone za wszystkie czasy.<br> - Bierzcie podręczny bagaż, co najważniejsze, i do piwnicy. Ja tutaj na nich zaczekam.<br> - Ze mną! - Hania