Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
zechcesz - szeptał zaczerwieniony z podniecenia, wsuwając jej dłoń między uda. - Nie opieraj się...
Z całej siły smagnęła go przez twarz pękiem trzymanego bzu. Zasłonił się, jęknął.
- Moje oko! Zastrzelę cię, ty głupia gówniaro! - krzyczał, sięgając po wiszący przy boku pistolet.
Rzuciła mu bukiet w twarz i szybko wybiegła na alejkę. Grupka harcerzy w skautowskich kapeluszach, przejeżdżających na rowerach, patrzyła na nią ze zdziwieniem. Biegła szybko, nie oglądając się za siebie, aż do bramy parku. Dopiero tu obejrzała się trwożliwie, sprawdzając, czy policjant nie próbuje jej dogonić.
- Dobrze zrobiłaś uciekając - powiedziała Julia. - Z tymi łajdakami jeszcze nikt nie wygrał.
Tamtego policjanta spotkała
zechcesz - szeptał zaczerwieniony z podniecenia, wsuwając jej dłoń między uda. - Nie opieraj się...<br> Z całej siły smagnęła go przez twarz pękiem trzymanego bzu. Zasłonił się, jęknął.<br> - Moje oko! Zastrzelę cię, ty głupia gówniaro! - krzyczał, sięgając po wiszący przy boku pistolet.<br>Rzuciła mu bukiet w twarz i szybko wybiegła na alejkę. Grupka harcerzy w skautowskich kapeluszach, przejeżdżających na rowerach, patrzyła na nią ze zdziwieniem. Biegła szybko, nie oglądając się za siebie, aż do bramy parku. Dopiero tu obejrzała się trwożliwie, sprawdzając, czy policjant nie próbuje jej dogonić.<br>- Dobrze zrobiłaś uciekając - powiedziała Julia. - Z tymi łajdakami jeszcze nikt nie wygrał.<br>Tamtego policjanta spotkała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego