się trochę... po okolicy...<br>Dziewczyna kichnęła, pociągnęła nosem, chrząknęła.<br>- Ani słowa, Angouleme - uprzedził ją, naprawdę zły, naprawdę zawstydzony, naprawdę zmieszany. - Ani słowa!<br>Chrząknęła znowu.<br>- Naprawdę nie masz na mnie ochoty? Ani troszeczkę?<br>- Od Milvy już dostałaś rzemieniem, smarkulo. Jeśli natychmiast nie zamilkniesz, ode mnie dostaniesz dokładkę. <br>- Już nic nie mówię.<br>- Grzeczna dziewczynka.<br>W zboczu porośniętym koślawymi i powykręcanymi sosenkami ziały jamy i dziury, ostemplowane i oszalowane deskami, połączone kładkami, drabinami i rusztowaniami. Z dziur wystawały wsparte na krzyżujących się słupach pomosty. Po niektórych pomostach uwijali się ludzie pchający wózki i taczki. Zawartość wózków i taczek - którą była, na pierwszy rzut oka