Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
Dorona. Dwadzieścia cztery lata temu został naznaczony Doron. Teraz Gaj wybrał Olgomara.
*
- Sądzę, że powinieneś wyruszyć zaraz - powiedział Doron zdecydowanym głosem. Siedzieli na ziemi przed jego domem i rozmawiali już od południa. - Przed zimą dotrzesz do Gaju.
- Nigdy nie byłem dalej niż w Komie - Olgomar westchnął. - A może pójść z Gwardią?
- Nie trzeba. Nie potrzebujesz ochrony, nikt cię z pewnością nie tknie palcem. A tobie trudno się będzie do nich dostosować. Dziwnie chodzą, słuchają nie nóg własnych, a bębenka Przewodnika.
- Warto by mieć do kogo gębę otworzyć.
- Z gwardzistą nie pogadasz. Rozmawiają tylko ze sobą. Kiedy wędrują, nie mówią w ogóle
Dorona. Dwadzieścia cztery lata temu został naznaczony Doron. Teraz Gaj wybrał Olgomara.<br>*<br>- Sądzę, że powinieneś wyruszyć zaraz - powiedział Doron zdecydowanym głosem. Siedzieli na ziemi przed jego domem i rozmawiali już od południa. - Przed zimą dotrzesz do Gaju.<br>- Nigdy nie byłem dalej niż w Komie - Olgomar westchnął. - A może pójść z Gwardią?<br>- Nie trzeba. Nie potrzebujesz ochrony, nikt cię z pewnością nie tknie palcem. A tobie trudno się będzie do nich dostosować. Dziwnie chodzą, słuchają nie nóg własnych, a bębenka Przewodnika.<br>- Warto by mieć do kogo gębę otworzyć.<br>- Z gwardzistą nie pogadasz. Rozmawiają tylko ze sobą. Kiedy wędrują, nie mówią w ogóle
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego