wysoko, to opadał w spieniony zielonkawo odmęt,<br>a my nic nie słyszeliśmy w tym śnie bez barw i dźwięku: nie słyszałam, co szeptał ani co ja mówiłam do niego, i naprawdę nie wiedzieliśmy: kim jesteśmy, gdzie i kiedy, tak jakby wszystko trwało w zawieszeniu i czas się jeszcze nie zaczął.<br><tit>Hagada</><br>Ani na chwilę nie przestaję o tym myśleć, wyobrażać tego sobie, a trwająca już kilka tygodni podróż znakomicie temu sprzyja:<br>mogłoby się zdarzyć, że w Paninie znaleźliśmy się wszyscy czworo, a nawet pięcioro - mama, tata, Renek i ja, a również - bo jakżeby inaczej? - Sara, i wiem, że na pewno zaprzyjaźniłaby