a zawsze z kumplami siedzimy na otwartej trybunie, czyli wśród najgorszej <orig>żulii</> - uważaliśmy z jaraniem. Proste chłopaki, proste klimaty, po bożemu grzeją wódę, a trawa - to studenciki czy pedały. Więc spotykaliśmy się najpierw w knajpie, przypalaliśmy na zapas i zupełnie wyjęci z kontekstu szliśmy na stadion. Jak przed meczem z Hajdukiem Split chorwaccy kibice obrócili się na trzy cztery i pokazali gołe dupy, stadion zamarł, a my, totalnie <orig>najarani</>, dostaliśmy histerycznego ataku śmiechu. O mało nie doszło do linczu. A dzisiaj... Z której strony zawieje, zawsze pachnie trawą.<br>Ale co tam Legia. Idę z dziewczyną do klubu, a tam poseł, którego