Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 20
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
a zawsze z kumplami siedzimy na otwartej trybunie, czyli wśród najgorszej żulii - uważaliśmy z jaraniem. Proste chłopaki, proste klimaty, po bożemu grzeją wódę, a trawa - to studenciki czy pedały. Więc spotykaliśmy się najpierw w knajpie, przypalaliśmy na zapas i zupełnie wyjęci z kontekstu szliśmy na stadion. Jak przed meczem z Hajdukiem Split chorwaccy kibice obrócili się na trzy cztery i pokazali gołe dupy, stadion zamarł, a my, totalnie najarani, dostaliśmy histerycznego ataku śmiechu. O mało nie doszło do linczu. A dzisiaj... Z której strony zawieje, zawsze pachnie trawą.
Ale co tam Legia. Idę z dziewczyną do klubu, a tam poseł, którego
a zawsze z kumplami siedzimy na otwartej trybunie, czyli wśród najgorszej &lt;orig&gt;żulii&lt;/&gt; - uważaliśmy z jaraniem. Proste chłopaki, proste klimaty, po bożemu grzeją wódę, a trawa - to studenciki czy pedały. Więc spotykaliśmy się najpierw w knajpie, przypalaliśmy na zapas i zupełnie wyjęci z kontekstu szliśmy na stadion. Jak przed meczem z Hajdukiem Split chorwaccy kibice obrócili się na trzy cztery i pokazali gołe dupy, stadion zamarł, a my, totalnie &lt;orig&gt;najarani&lt;/&gt;, dostaliśmy histerycznego ataku śmiechu. O mało nie doszło do linczu. A dzisiaj... Z której strony zawieje, zawsze pachnie trawą.<br>Ale co tam Legia. Idę z dziewczyną do klubu, a tam poseł, którego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego