paryskich piwnicach artystycznych, potem udawała trochę nowojorskie kluby, by wreszcie w dekadzie gierkowskiej przejść w fazę dyskotekowej <orig>głupawki</>. I to był początek końca kultury studenckiej, ponieważ dyskoteka, odwrotnie niż artystyczna piwnica, kłóci się wyraźnie z jakkolwiek pojmowanym etosem inteligenckim, który, co by nie mówić, zawsze stał u podstaw kultury studenckiej.<br><br>Hałas dyskoteki skutecznie zabijał niegdysiejszą klubową atmosferę niespiesznej rozmowy przy tanim algierskim winie Gellala. Unieważnił wrażliwość na jazz i poezję. Wniósł nową modę, która niczym walec z piosenki Wojciecha Młynarskiego wyrównała różnice między tymi, co nawykli czytać książki, a tymi, co nie zadawali sobie trudu czytania czegokolwiek. Właśnie w połowie lat