modlitewnym,<br>gdyby...<br> A było to właśnie nic, niby kot, niby nie kot (czyżby Myrmidon?),<br>pachniało nie wiadomo czym, chód miało elastyczny, jak materac - jednym<br>słowem kobieta.<br> Tak, najrzeczywiściej, w całym tego słowa znaczeniu kobieta przeszła<br>obok Porfiriona Osiełka i gdy już pochylała się, aby przekroczyć<br>metalowy próg bramy, Osiełek wrzasnął: "Hallo!".<br> Pani obejrzała się nerwowo, upuszczając torebkę.<br> I teraz Osiełek ujrzał, jako była przyjemna oczom: Piersi miała<br>ciężkie, rozrosłe, jakby pełne słodkiego mleka, a jednak dałby słowo,<br>że dziewicze; ramiona szerokie, brzuch sprężysty i krągły. Oczy<br>cokolwiek skośne popatrzyły na Osiełka ze zdziwieniem i znikły.<br> Ale Porfirion zjadł ostatnią pomarańczę i