pani Helena, lekko udobruchana.<br>- Ale pogrzeb miał smutny - odezwała się żona pana Longina wycierając nos.<br>- Ty byś chciała, żeby pogrzeb to była rewia - burknął mąż i zabrał jej z pleców marynarkę.<br>Tęczę wolno zasłaniał dym.<br>- Tylko bez kłótni, bardzo was proszę, a to znowu rozpada się deszcz - pojednawczo powiedziała pani Helena, której dłoń ponownie pan Janek ucałował, ale tym razem odsunął trochę rękawiczkę - a nam należy się jeszcze kawałek pójść.<br>A on, biedny, samiuteńki tam pozostał - zaszlochała.<br>Żebraczka stała z boku i miętosiła w pokrzywionych palcach paciorki różańca.<br>- Ruszamy, <orig>rebiata</>, <orig>teges smeges</> - zawołał pan Janek, nie wypuszczając ręki pani Heleny.<br>- Nam