a kiedy uporczywe<br>zdenerwowanie wyganiało mnie na korytarz, krążyłem tam i z powrotem<br>nie odzywając się do nikogo.<br> Podobny w tym do kroci pacjentów, z których każdy skurczony we<br>dwoje obmacywał własny oścień w wątrobie.<br> Różne myśli, różne domniemania przychodziły mi do głowy, czasem<br>wręcz potworne: domniemania zaprzaństwa, zdrady, śmierci Heleny, przeto mało <br>prawdopodobne, natrętne jak zwidy-niewidy, choć prawie<br>nierealne.<br> Trzeba było się od nich oganiać, pędzić od siebie.<br> <page nr=185><br> Niedobre, wyczerpujące zajęcie.<br> Ktoś by powiedział, że te wszystkie udręki może dałoby się<br>powstrzymać jednym telefonem.<br> Może, ale nikt z nas pod żadnym pozorem do telefonu nie miał<br>dostępu.<br> To było