obawiają się, że to nie oznacza uwolnienia Libanu od syryjskich wpływów. Oba kraje łączy sieć wzajemnych zależności i interesów, na których syryjskie elity zbijają fortuny. Ale przede wszystkim Syria wciąż ma w Libanie swoją kartę w rozgrywce z Izraelem o wzgórza Golan stracone podczas wojny w 1967 roku - szyickie bojówki Hezbollahu. <br><br>Pani Hariri nie oskarża Syryjczyków o zamordowanie brata, nie jest też orędowniczką gwałtownego zerwania z wieloletnim protektorem. Stara się ważyć słowa. - Pomożemy Syrii w odzyskaniu wzgórz Golan. Niech naród syryjski wie, że Libańczycy po odzyskaniu wolności i swobody nie okażą się zdrajcami - mówiła na wiecu 14 marca. Bahija nie żąda