chwili, kiedy dziewczyna odrzuci radośnie włosy do tyłu. Jej twarz w kinowym skrócie. Jej nos przede mną w nagłym zbliżeniu. I dziurki w nosie. Ta lewa, bajka. Za to w prawej - okruszka, złoty skwarek tyciuni, że wykałaczkę mi dajcie, a dziobnę tę krewetkę... albo nie, między motyle tego żuczka zasuszę. I koniec flirtu. Nie dla mnie entomologia. I skończyło się, dwie dziurki w nosie". Roześmiał się. <br>Zamiast wrócić do miasteczka, idzie w stronę wielkiego jeziora. "Tu na nich nie wlezę". Na brzegu nikogo. Piach jeszcze skłuty ospą wczorajszej ulewy. Świadomość, że stanął nad tą wodą bez przygotowania, przypadkowo, pragnąc uniknąć tamtych. Myśl