Typ tekstu: Książka
Autor: Bielecki Michał
Tytuł: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Rok: 1997
sprawcach napadu.
- Właśnie.
- Otóż są kuzynami, obaj bezrobotni od ponad roku, chociaż mają zupełnie niezłe kwalifikacje. Jeden jest technikiem mechanikiem, drugi zaliczył nawet pięć semestrów na budownictwie ogólnym. Jeden ma dwadzieścia dziewięć lat, drugi trzydzieści dwa. Nie karani, z porządnych domów. Obaj mają rodziny. Młodszy ma dwoje dzieci, starszy jedno. Ich żony pracują na kolei. Jedna w kasie biletowej, druga jako zawiadowca stacji.
- To brzmi cholernie typowo.
- Tacy zupełnie typowi jednak nie byli. Trenowali sporty obronne i należeli kiedyś do ochotniczej straży pożarnej.
- Ciekawe, skąd wzięli broń. Jeżeli mi pan jeszcze powie, że należeli do sekcji strzeleckiej, pewnie rozpłaczę się ze szczęścia
sprawcach napadu.<br>- Właśnie.<br>- Otóż są kuzynami, obaj bezrobotni od ponad roku, chociaż mają zupełnie niezłe kwalifikacje. Jeden jest technikiem mechanikiem, drugi zaliczył nawet pięć semestrów na budownictwie ogólnym. Jeden ma dwadzieścia dziewięć lat, drugi trzydzieści dwa. Nie karani, z porządnych domów. Obaj mają rodziny. Młodszy ma dwoje dzieci, starszy jedno. Ich żony pracują na kolei. Jedna w kasie biletowej, druga jako zawiadowca stacji.<br>- To brzmi cholernie typowo.<br>&lt;page nr=64&gt; - Tacy zupełnie typowi jednak nie byli. Trenowali sporty obronne i należeli kiedyś do ochotniczej straży pożarnej.<br>- Ciekawe, skąd wzięli broń. Jeżeli mi pan jeszcze powie, że należeli do sekcji strzeleckiej, pewnie rozpłaczę się ze szczęścia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego