tak się zarzekał, że do tego nie dopuści, oznajmia, że sytuacja jest diablo trudna, i tylko nie chcąc, by go miano za papinka, podtrzymuje miękko swoją poprzednią postawę, dając delikatnie, lecz wyraźnie do zrozumienia, że najlepszym (dla niego pewnie) wyjściem z zawiłej sytuacji byłoby jednak poddać się woli ojca. Gdy Ifigenia widzi, że nic już jej nie uratuje przed złożeniem swego młodego ciała w ofierze bogom, wówczas nie pozostaje jej nic innego, jak obranie sobie najwłaściwszej i najdogodniejszej drogi do stosu ofiarnego. Iść w strachu, w dalszym ciągu wzbudzając litość i wzruszając, nie warto, bo już i tak nic nie pomoże