Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
nie ustąpił. Andrzej nie chciał wystawić pokwitowania. Reidern w ogóle nie zabierał głosu. Obrażeni, żegnając się więcej niż chłodno, opuścili dwór. Szli rządkiem, garbaci od plecaków i worków przytroczonych do ramion, dróżką między białymi, skostniałymi mrozem krzewami, do granic parku. Nie pytano ich o wybrany kierunek drogi. Tylko jedna pani Ina długo stała przy oknie. W pokoju wisiało jeszcze echo ostatniego zdania Józika, że nie omieszka powiadomić o stanowisku Surmy pana Borowskiego.
Lotnicy zjawili się nagle. Zrobiło się tłoczno w domu i na podjeździe. Zmiażdżone kołami chochoły opatulonych troskliwie na zimę róż, rozwłóczona słoma. Mimo woli przypomniały się Marcie znamienne słowa
nie ustąpił. Andrzej nie chciał wystawić pokwitowania. Reidern w ogóle nie zabierał głosu. Obrażeni, żegnając się więcej niż chłodno, opuścili dwór. Szli rządkiem, garbaci od plecaków i worków przytroczonych do ramion, dróżką między białymi, skostniałymi mrozem krzewami, do granic parku. Nie pytano ich o wybrany kierunek drogi. Tylko jedna pani Ina długo stała przy oknie. W pokoju wisiało jeszcze echo ostatniego zdania Józika, że nie omieszka powiadomić o stanowisku Surmy pana Borowskiego.<br>Lotnicy zjawili się nagle. Zrobiło się tłoczno w domu i na podjeździe. Zmiażdżone kołami chochoły opatulonych troskliwie na zimę róż, rozwłóczona słoma. Mimo woli przypomniały się Marcie znamienne słowa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego