Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
O'Brien i Milena Hrabicz, a tych dwojga kule się nie imają.
- Wiesz, Milena, czasami wolałbym być głupcem; zmienić się w takiego Witka - usłyszałem za karę, że podsłuchiwałem.
- Dla nas dwojga byłoby lepiej.
Oderwała twarz od kolan, dla odmiany tył głowy oparła o ścianę; jej wzrok błądził gdzieś w okolicach sufitu.
Innym razem - uderzyła go w twarz.

Wtedy żył jeszcze ojciec Jacka, rzetelny, praktyczny wawelberczyk, dla którego ogólnokształcąca matura wydawała się czymś podejrzanym, więc syna odwiódł.
- No i z tej szkółki trafiłem prosto do pudła; jeden nawinął do mnie przez kurwa, a rozumiesz, że takiej zniewagi, jeszcze przy kolegach, nie mogłem puścić płazem
O'Brien i Milena Hrabicz, a tych dwojga kule się nie imają.<br>- Wiesz, Milena, czasami wolałbym być głupcem; zmienić się w takiego Witka - usłyszałem za karę, że podsłuchiwałem.<br>- Dla nas dwojga byłoby lepiej.<br>Oderwała twarz od kolan, dla odmiany tył głowy oparła o ścianę; jej wzrok błądził gdzieś w okolicach sufitu.<br>Innym razem - uderzyła go w twarz.<br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br>Wtedy żył jeszcze ojciec Jacka, rzetelny, praktyczny wawelberczyk, dla którego ogólnokształcąca matura wydawała się czymś podejrzanym, więc syna odwiódł.<br>- No i z tej szkółki trafiłem prosto do pudła; jeden nawinął do mnie przez kurwa, a rozumiesz, że takiej zniewagi, jeszcze przy kolegach, nie mogłem puścić płazem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego