otoczenia, jest dysonansem w tym niemal nieskalanym krajobrazie.<br>Przechodzi obok ciebie. Oczy ma duże, czarne, piękne, jego przygięte plecy poruszają się w rytmie kroków. Te oczy wśród zmarszczek na twarzy na pograniczu starości wydają się młode, pełne blasku. Nagle powieka drga, puszcza oko w moją stronę.<br>A w Niemczech - myśli Iw - biją ich, wypędzają, zabijają. Tu, w Warszawie, nic im nie grozi... Im? Ależ nam...<br>I nagle odczuwasz wstyd i niechęć do siebie samej, i do tej żydowskiej części własnej duszy. Już wiesz, że chciałabyś się pozbyć tego ciężaru, lecz jest to niemożliwe... Możesz zatem albo udawać czystą Polkę, a przecież