wrzasnął tak, że koń dorożkarski, stary melancholik i niedoszły samobójca, stanął dęba: - Staszek! Daj ci Boże zdrowie i rozum!<br>Zarżeli ku sobie końską modą, aż się zdumieli liczni Lechici, smutno w asfalt wpatrzeni.<br>Rozdział IV<br> Dwie brody i człowiek-widmo<br>Młodszy brat pana profesora Gąsowskiego nosił lekkie i rzadkie imię: Iwo; był to mąż postaci wielce niepozornej, toteż trwożne zdumienie ogarniało każdego, do którego z nagła przemówił: z małej figurki lał się ogromny, ciężki bas, niemal czarny, huczący i dudniący jak głos armaty. Brat profesor, używający przyzwoicie cienkiego ludzkiego głosu, brał mu to za złe uważając za brak smaku wydawanie z