nikt więcej nie zbiega na dół po schodach.<br> Wtedy z celki wymyka się siostra oddziałowa i stawia przede mną<br>wielki talerz jajecznicy na kiełbasie, kubek kawy, kilka ślicznie<br>pokrojonych kromek chleba.<br> Mówi, że to z polecenia pana ordynatora, muszę to zjeść, mam się<br>dokarmiać, bo zbyt wiele straciłem na wadze.<br> Jajecznica pachnie, kawa pachnie, chleb pachnie.<br> Owiewa mnie naraz ciepły obłok woni.<br> Jestem tak zaskoczony, że nie wiem, co rzec.<br> Siostra oddziałowa bierze to za dobry znak, życzy mi smacznego i<br>odchodzi do celki-kuchenki.<br> Tymczasem we mnie wcale nie budzi się apetyt, tylko bunt.<br> Już po pierwszym kęsie wiem, że