zatrzymał się, potem sunął dalej. Wreszcie dotarł do kadzi. <br>Zachlupotała woda. Paweł słyszał głośne, chciwe łykanie. Tamten pił długo. Znowu <br>zaczął się czołgać. Paweł uświadomił sobie, że człowiek nie wraca ku środkowi <br>pokładu, skąd się przywlókł, ale sunie teraz na tył okrętu. Robił to ostrożnie, <br>jakby nie chciał nikogo zbudzić. Jak błyskawica zapaliła się w mózgu Pawła świadomość: <br>to na pewno tamten! Idzie, by zabić! Ruszył się. Tamten przypadł, przywarował <br>w ciemnościach. Niepewność ogarnęła Pawła: czy ma zbudzić Kapitona? Życia, pojmował, <br>nie powinno się oddawać bez woli Pańskiej... Lecz może to nie tamten? Lub może <br>człowiek przychodzi nie z nożem, lecz ze