rad. Dzięki znajomościom Reiderna udało mu się wywieźć, dosłownie w ostatniej chwili, trochę cennych rzeczy z warszawskiego mieszkania. Stolica, palona metodycznie przez wyznaczone do tego oddziały, popielała. Podpalacze weszli już na Hożą, gdy Borowski wskakiwał do wynajętej ciężarówki. Naładowano ją suto dywanami, obrazami wyjętymi z ram i zwiniętymi w rulony. Jak na ironię, tuż przed Powstaniem Borowski ulokował część kapitału w dziełach sztuki. Teraz cieszył się nimi w Maleniu jak dziecko. Tym bardziej, że w skrytce odnalazł nienaruszone złoto i dolary, w piwnicy zaś zgromadzony zawczasu węgiel. Piece w maleńskim dworze dyszały teraz prawdziwym ciepłem. Wilgotny torf, ile by go ładować, nie potrafił