Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
ziomek, co z lazaretu uciekł, opowiadał... Nie do wytrzymania, panie naczelniku! Ani chleba, ani wolności, ani sprawiedliwości! Pan wybaczy, panie naczelniku, podłogę zabłociłem... Fiokła! Ej, Fiokła! Przynieś tu ścierkę.

- A ty byś czapkę zdjął, Siemion! - ofuknęła go Tekla wycierając podłogę. - W karczrmie jesteś czy co? I wódką od ciebie niesie.

- Jaka tam wódka... - mruknął Frołow zdejmując czapkę i wycofując się pod drzwi prowadzące do kuchni. Nagle coś sobie przypamniał:

- List dla pana naczelnika przywiozłem... Od inżyniera Jurczenki... Spotkałem go w Dźwińsku.

Ojciec wziął od Frołowa kopertę, schował ją do kieszeni, po czym usiedli obok siebie na otomanie i długo półgłosem rozmawiali
ziomek, co z lazaretu uciekł, opowiadał... Nie do wytrzymania, panie naczelniku! Ani chleba, ani wolności, ani sprawiedliwości! Pan wybaczy, panie naczelniku, podłogę zabłociłem... Fiokła! Ej, Fiokła! Przynieś tu ścierkę.<br><br>- A ty byś czapkę zdjął, Siemion! - ofuknęła go Tekla wycierając podłogę. - W karczrmie jesteś czy co? I wódką od ciebie niesie.<br><br>- Jaka tam wódka... - mruknął Frołow zdejmując czapkę i wycofując się pod drzwi prowadzące do kuchni. Nagle coś sobie przypamniał:<br><br>- List dla pana naczelnika przywiozłem... Od inżyniera Jurczenki... Spotkałem go w Dźwińsku.<br><br>Ojciec wziął od Frołowa kopertę, schował ją do kieszeni, po czym usiedli obok siebie na otomanie i długo półgłosem rozmawiali
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego