Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
gruźlicę. Wątłość zięcia i idąca za tym jego całkowita nieprzydatność do prac polowych były swego czasu źródłem wielkiego rozczarowania dziadka. Traktował to jako swoją życiową klęskę.
Stary wychylił głowę przez otwarte okno:
- Tej! Zawołaj Kulkowskiego.
Mężczyzna podszedł kilka kroków bliżej.

- Panowie, spierdalajcie stąd po dobroci - powiedział. - To teren prywatny.
- Prywatny? Jaki tam prywatny - stary wściekł się w ułamku sekundy. - To je mój teren! Scheisser Dummkopf! Chol-lera! Moja gospodarka, mój dom - wrzeszczał. - Moja stodoła, mój grunt, gdzie pan stoisz! Raus z mojego podwórka!

Szturchnąłem go w bok, wskazałem palcem drzwi wejściowe do domu. Ktoś uchylił je, przez szparę wystawała para luf dubeltówki
gruźlicę. Wątłość zięcia i idąca za tym jego całkowita nieprzydatność do prac polowych były swego czasu źródłem wielkiego rozczarowania dziadka. Traktował to jako swoją życiową klęskę. <br>Stary wychylił głowę przez otwarte okno: <br>- Tej! Zawołaj Kulkowskiego.<br>Mężczyzna podszedł kilka kroków bliżej. <br><br>- Panowie, spierdalajcie stąd po dobroci - powiedział. - To teren prywatny.<br>- Prywatny? Jaki tam prywatny - stary wściekł się w ułamku sekundy. - To je mój teren! Scheisser Dummkopf! Chol-lera! Moja gospodarka, mój dom - wrzeszczał. - Moja stodoła, mój grunt, gdzie pan stoisz! Raus z mojego podwórka! <br><br>Szturchnąłem go w bok, wskazałem palcem drzwi wejściowe do domu. Ktoś uchylił je, przez szparę wystawała para luf dubeltówki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego