w babskich tybetkach, w chłopskich głowach obnażonych i natartych sadłem, zaczynam solówkę wysokim głosem, przypominającym hartowane w białej glinie żelazo.<br> I po chwili słyszę, jak do mojego głosu dołącza się bas Jaśka: - Chytry, Chytry, Chytry.<br> I nie mam za złe Jaśkowi, że tak przed całym chórem wyśpiewuje to moje przezwisko.<br> Jakoż oprócz mnie jedynie Jasiek, może jeszcze bardziej ode mnie, ma prawo tak mnie przezywać.<br> Właściwie gdyby nie on, nigdy bym się nie domyślił, że mogę się tak przezywać.<br> <page nr=8><br> To on dwa lata temu, gdy tuż przed Bożym Narodzeniem zeszliśmy z chóru i idąc między ociemniałymi domami, wyszliśmy nad rzekę już