Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 13 / 14
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
jechałem na ogonie końskim, a jak zjeżdżałem z góry, to siedziałem mu na łbie. Błota było dużo, droga ciężka - przypomina sobie męczącą podróż z Brzegów do Bukowiny.

Ostatnie prywatne schronisko w Tatrach

Z tamtych czasów zapamiętał kolędę w Morskim Oku, a także rodzinę Bigosów i panią Zofię jako młodą dziewczynę. Jan i Wikta Bigosowie, rodzice Zosi i Michasi, prowadzili na Głodówce schronisko. Byli w okolicy charakterystyczni. Kiedyś Bierut w towarzystwie swojej ochrony zawędrował w pobliże domostwa Bigosów. "To jest ostatnie prywatne schronisko w Tatrach, obywatelu prezydencie" - usłyszał - opowiada ojciec Leon.
Mówi, że te kilkanaście miesięcy kontaktów z góralami spowodowało, że nabrał sympatii
jechałem na ogonie końskim, a jak zjeżdżałem z góry, to siedziałem mu na łbie. Błota było dużo, droga ciężka - przypomina sobie męczącą podróż z Brzegów do Bukowiny.<br><br>&lt;tit&gt;Ostatnie prywatne schronisko w Tatrach&lt;/&gt;<br><br>Z tamtych czasów zapamiętał kolędę w Morskim Oku, a także rodzinę Bigosów i panią Zofię jako młodą dziewczynę. Jan i Wikta Bigosowie, rodzice Zosi i Michasi, prowadzili na Głodówce schronisko. Byli w okolicy charakterystyczni. Kiedyś Bierut w towarzystwie swojej ochrony zawędrował w pobliże domostwa Bigosów. "To jest ostatnie prywatne schronisko w Tatrach, obywatelu prezydencie" - usłyszał - opowiada ojciec Leon.<br>Mówi, że te kilkanaście miesięcy kontaktów z góralami spowodowało, że nabrał sympatii
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego