jak w zadbanym parku - buki, dęby, graby, a gdzieniegdzie, w bardziej słonecznych i piaszczystych miejscach, świerki i sosenki. Udało ci się dojść aż na skraj jaru, w którego mrocznym wnętrzu płynęła kapryśnymi zakolami rzeka. Opadłaś na mech i zaczęłaś się śmiać - histerycznie i męcząco. Bo tam, w dole, był Czarci Jar, o którym mówił ci kiedyś Maurycy. Wówczas wydawało ci się, że opowiada o jakimś odległym i tajemniczym miejscu, a był tak blisko, bardzo blisko, jeśli mogła do niego dojść stara, podpierająca się laską kobieta.<br>W ten właśnie sposób odnalazłaś swego diabła. Bóg mieszkał w kościele, a czart w tym ponurym