wtedy, oszołomiony, i przestraszony i szczęśliwy jednocześnie, dowiedział się, czego właściwie dokonał. <br>- To ja mam aż taki zasięg...? - dziwił się, gdy chwaliliśmy go bez umiaru. - Chciałem tylko, żebyśmy byli gdzieś, gdzie jest spokojnie i ciepło...<br>- To ci nieźle wyszło - rzekł z uznaniem Wężownik. - Taki kawał drogi! Będziesz mógł "skakać" z Jaszczura na kontynent, na piwo.<br>- Chyba nie będę chciał - odparł Myszka, śmiejąc się. - Piwo i tak będzie wytwarzał Nocny Śpiewak.<br><br>Tak więc dopływaliśmy do wybrzeży Jaszczura od całkiem innej strony, niż pierwotnie zamierzaliśmy. Statek brnął przez fale, niedożaglowany, gdyż tylny maszt pękł w połowie i galeota zachowywała się jak zraniony ptak