zapytała. Do getta. Do getta?! Całe szczęście, że Alamor cię nie przepuścił!<br><br>Wieczorem przyjechał wozem Marek Dobrowicz i zabrał mnie ze sobą. Powiedział, że jest moim ciotecznym bratem, i kazał mi zapomnieć o dawnej rodzinie. Miałam też trzy siostry cioteczne, panny na wydaniu, których imion nie pamiętam. Mój drugi brat, Jerzyk, był w tym samym wieku, co Misza. Grał na harmonii, tańczył hopaka, wszyscy w rodzinie bardzo go lubili. Oni w ogóle byli dla siebie serdeczni. Siadali razem do stołu, zmawiali modlitwę przed jedzeniem, dobrze mi z nimi było. Zagroda Dobrowiczów znajdowała się daleko od wsi. Przyszli do nich również Dołgopolukowie