W opuszczonym jarze strzygi<br>Odprawiały na wyścigi<br>Swoje pląsy i podrygi,<br>Wiedźmy spały w gniazdach wronich,<br>Sowy piały, a koło nich,<br>Wyskoczywszy na wierzchołek,<br>Na piszczałce grał Dusiołek.<br><br>Jeż przez chwilę odpoczywał,<br>Coś wspominał, coś przeżywał,<br>Lecz niebawem ruszył dalej,<br>Budząc wiedźmy chrzęstem stali.<br><br>Brzask od wschodu jaśniał złudnie,<br>A Jeż zdążał na południe,<br>Stanął właśnie na polanie,<br>Gdy znienacka, niespodzianie<br>Ujrzał tam, gdzie rzednie knieja,<br>Czarodzieja Babuleja.<br><br>Miał Babulej łeb jak skała,<br>Z nozdrzy para mu buchała,<br>Wylatywał ogień z gęby,<br>Miał ramiona jak dwa dęby,<br>Każdą nogę miał jak wieża.<br>Gdy się ocknął, spostrzegł Jeża.<br><br>Był Babulej tak potężny