Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 12.04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
w sobie genetyczną potrzebę okrucieństwa, zemsty i riezania. A nagle tego nie ma. Zaskoczyli nas. Tak jak kiedyś my siebie sami zaskoczyliśmy. Tacy powstańcy, żołnierze, rycerze machający szabelką, a tu nagle w roku 1980 okazało się, że jesteśmy jak Gandhi. U nas ten syndrom powstańczy w sposób cudowny znikł definitywnie. Jeżeli u nich zniknie okrucieństwo, też będzie cud prawdziwy.

JG: Dziś jest taki dzień, że żaden inny gazetowy temat raczej się nie przebije.

GUSTAW HOLOUBEK: - Ja trochę żałuję.

Bo Ukraina pana nie interesuje?

GH: Ależ bardzo mnie interesuje. Ale ja gazet nie czytam i chciałbym się od nich dowiedzieć, co tam
w sobie genetyczną potrzebę okrucieństwa, zemsty i &lt;orig&gt;riezania&lt;/&gt;. A nagle tego nie ma. Zaskoczyli nas. Tak jak kiedyś my siebie sami zaskoczyliśmy. Tacy powstańcy, żołnierze, rycerze machający szabelką, a tu nagle w roku 1980 okazało się, że jesteśmy jak Gandhi. U nas ten syndrom powstańczy w sposób cudowny znikł definitywnie. Jeżeli u nich zniknie okrucieństwo, też będzie cud prawdziwy.&lt;/&gt;<br><br>&lt;who4&gt;JG: Dziś jest taki dzień, że żaden inny gazetowy temat raczej się nie przebije.&lt;/&gt;<br><br>&lt;who6&gt;GUSTAW HOLOUBEK: - Ja trochę żałuję.&lt;/&gt;<br><br>&lt;who3&gt;Bo Ukraina pana nie interesuje?&lt;/&gt;<br><br>&lt;who6&gt;GH: Ależ bardzo mnie interesuje. Ale ja gazet nie czytam i chciałbym się od nich dowiedzieć, co tam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego