Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 47
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
w Krakowie. Mówiłam, że to odpada, że nie zdążę.

Gra na nerwy

W pięć osób wyruszyli z Zakopanego - Maria, jej mąż i trzech kolegów męża. Tuż przed miastem trzy osoby przesiadły się do taksówki. - Mieli nas nie spuszczać z oka. Za kierownicą siedział mój mąż. Zatrzymaliśmy się na parkingu za "Jubilatem". Dwie-trzy minuty później podjechał do nas czerwony BMW. Marek B. kazał mi przesiąść się do jego samochodu. Gdy stanowczo odmówiłam, powiedział że nie ma o czym mówić. Z piskiem opon odjechali.
Czyniła sobie wyrzuty. Może powinna był wsiąść. - Mąż stanowczo zabronił mi. Miał chyba rację.
Wracali do Zakopanego. - Dojeżdżaliśmy
w Krakowie. Mówiłam, że to odpada, że nie zdążę.<br><br>&lt;tit&gt;Gra na nerwy&lt;/&gt;<br><br>W pięć osób wyruszyli z Zakopanego - Maria, jej mąż i trzech kolegów męża. Tuż przed miastem trzy osoby przesiadły się do taksówki. - Mieli nas nie spuszczać z oka. Za kierownicą siedział mój mąż. Zatrzymaliśmy się na parkingu za "Jubilatem". Dwie-trzy minuty później podjechał do nas czerwony BMW. Marek B. kazał mi przesiąść się do jego samochodu. Gdy stanowczo odmówiłam, powiedział że nie ma o czym mówić. Z piskiem opon odjechali.<br>Czyniła sobie wyrzuty. Może powinna był wsiąść. - Mąż stanowczo zabronił mi. Miał chyba rację.<br>Wracali do Zakopanego. - Dojeżdżaliśmy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego