Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
metalicznie zębami.
- Siedzi przecież tam w kącie.
- Gdzie? To cień.
- Nie, ten człowiek.
- Mówię, że już znikł.
- O Jezu, dość mam tego wszystkiego. Matka wyrwie mi wszystkie włosy z głowy. Ty też dostaniesz bizunem.
- Ja? Mnie nikt nie odważy się uderzyć.
- Breszysz?
- No pewnie.
- Tobie to dobrze - westchnął z goryczą Kajaki. - Dobranoc.
- Pchły na noc.
- Pluski za poduszki. Życie, jedry jego pałki. Nawet Panfil nie obudził się, gdy Polek na palcach przemknął przez podwórze. Cichutko otworzył drzwi. Wysoko, na stole, siedział Dziadzia pod lampą i czytał szeptem modlitwy ze spłowiałej, rozsypującej się książki. Pani Linsrumowa powtarzała jego słowa bezgłośnie, przesiewając groch
metalicznie zębami.<br>- Siedzi przecież tam w kącie.<br>- Gdzie? To cień.<br>- Nie, ten człowiek.<br>- Mówię, że już znikł.<br>- O Jezu, dość mam tego wszystkiego. Matka wyrwie mi wszystkie włosy z głowy. Ty też dostaniesz bizunem.<br>- Ja? Mnie nikt nie odważy się uderzyć.<br>- Breszysz?<br>- No pewnie.<br>- Tobie to dobrze - westchnął z goryczą Kajaki. - Dobranoc.<br>- Pchły na noc.<br>- Pluski za poduszki. Życie, jedry jego pałki. Nawet Panfil nie obudził się, gdy Polek na palcach przemknął przez podwórze. Cichutko otworzył drzwi. Wysoko, na stole, siedział Dziadzia pod lampą i czytał szeptem modlitwy ze spłowiałej, rozsypującej się książki. Pani Linsrumowa powtarzała jego słowa bezgłośnie, przesiewając groch
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego