zmawiają, jedry ich pałki - szepnął z tyłu Kajaki. Polek złożył głowę na ławce i milczał.<br>- Polek, śpisz, zobacz, co się dzieje. Bocian chrząknął dwukrotnie, pokazał Wisi jakąś liczbę na palcach.<br>- Polek, Łapa kazał, żeby wszyscy razem wracali z budy - nastawał Kajaki. Nieszczęśliwie zakochany trwał jednak w otępieniu letargicznym. I kiedy Kajaki z całych sił starał się dobudzić przyjaciela, kiedy Bocian wzdychał posępnie w stronę Wisi, kiedy obie armie Górnych i Dolnych Młynów ostatecznie zatwierdzały swoje plany strategiczne, kiedy nawet chwilowo zdemoralizowany Zenuś jął drażnić wróbla czochrającego się za szybą, nagły ryk pana Rymszy wstrząsnął ścianami i stropem klasy:<br>- Milczeć! Bo wam