Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
oczywiście przegrywam. Tuż przed drugą stacja cichnie. Błyskawicznie próbuję łowić pozostałe. Podobna sytuacja - słońce zalewa właśnie zachodnie wybrzeża USA, gasząc fale radiowe. Nic, koniec. Wciągam kota do śpiwora, podkładam radio pod głowę, pozdrawiam producentów zegarka Microma i zasypiam, starając się nie myśleć o statkach.
Promienie słonecznego światła ożywiają wnętrze jachtu. Kalendarz ze skreślonym wtorkiem kołysze się na boki, magiczny symbol meksykański stuka o ścianę drewnem krzyża, zegar wskazuje czwartą z minutami. Nowy dzień.
Na pokładzie słonecznie, aż oczy mrużyć, mgły ani śladu. Wprawdzie całe niebo w chmurach, ale po dniach bez nieba widok taki wydaje się wspaniały.
- Dzień dobry. Dzień dobry
oczywiście przegrywam. Tuż przed drugą stacja cichnie. Błyskawicznie próbuję łowić pozostałe. Podobna sytuacja - słońce zalewa właśnie zachodnie wybrzeża USA, gasząc fale radiowe. Nic, koniec. Wciągam kota do śpiwora, podkładam radio pod głowę, pozdrawiam producentów zegarka Microma i zasypiam, starając się nie myśleć o statkach.<br> Promienie słonecznego światła ożywiają wnętrze jachtu. Kalendarz ze skreślonym wtorkiem kołysze się na boki, magiczny symbol meksykański stuka o ścianę drewnem krzyża, zegar wskazuje czwartą z minutami. Nowy dzień.<br> Na pokładzie słonecznie, aż oczy mrużyć, mgły ani śladu. Wprawdzie całe niebo w chmurach, ale po dniach bez nieba widok taki wydaje się wspaniały.<br> - Dzień dobry. Dzień dobry
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego