i kręciło się nam w głowach od wina i od tańca, dziewczyny troiły się, by sprostać we dwie nam trzem,<br>ale zmieniło się to, kiedy niespodzianie zniknąłem jako Andrzej i po chwili weszłam jako Hermie, oczywiście z obiecanym winem, które zjawiło się w samą porę, bo jak podczas wesela w Kanie Galilejskiej nagle go zabrakło,<br>tu jednak cud okazał się niepotrzebny: puste butelki pozostały próżne, za to pełna flaszka przechodziła z rąk do rąk, piliśmy, przechylając szyjkę wprost do ust, a ja spostrzegłam, że Felek, choć wiedział, przypatruje mi się, jakby coś podejrzewał, a gdy znowu zabrzmiała muzyka z płyt, zawołałam