ręce niewidzialnej istoty, bo przecież bez okrycia na głowie, to rozlegające się nad nim śpiewanie, panoszący się śmiech, wieczorna modlitwa, że wreszcie będzie jajecznica, że będzie się można najeść do syta.<br> <page nr=17><br> Kapelusz.<br> Filcowy kapelusz, stojący na stole uroczyście jak narzeczona, jak mirt w doniczce, gromnica na oknie porysowanym przez błyskawice.<br> Kapelusz pełen zerwanych tuż przed przymrozkami jabłek, złotych renet, odkopanych przypadkowo z siana dawno zwiezionego.<br> Można podchodzić do niego, sięgać łapką zaczerwienioną od mrozu, podrapaną przez koty, pogryzioną przez psy, podziobaną przez kury, można wyjąć jabłko, większe w radości od planety, od wnętrza kościelnego, i schować je za siebie, i czekać