może jest tu sytuacja psychologiczna podobna jak u Słowackiego, gdy pisał "Ojca zadżumionych", dramat mahometanina w tropikach, który w rezultacie zarazy i kwarantanny traci swoje dzieci po kolei, jedno po drugim: co to mogło obchodzić naszego poetę? Gdyby nie aluzja z pozoru daleka, ale emocjonalnie oczywista, do polskich rodzin powstańczych.<br>Kapuściński oczywiście nie musiał uciekać się do aż tak odległej metafory, niemniej poświęcił całą swoją twórczość owym tropikom. Ale nie idzie tu o poszukiwanie jakiejś analogii rzeczowej, szczegółowej, dosłownej, lecz o równoległość cywilizacyjną, odnoszącą się do naszej sytuacji światowej. I to w wymiarze bez porównania szerszym, niż to dzieje się na