wami ze swą samotnością,<br>Już nie obrywam róż, bo palce mam zbite,<br>Ani waszym odpłynę, o miasta, korytem,<br>Nie chcę, już nie mam sił rozstawać się z miłością.<br><br>I Juliuszowych skrzydeł czuję szmery boskie,<br>I sam jestem ze srebrnym ptaków świergotaniem,<br>I z nimi, co tu przyszli wydrzeć piersi łkaniem<br>Karmazynową moją, z rumieńcami Polskę.</><br><br><div type="poem" sex="m">***<br>(z Anny Achmatowej)<br><br>Wysokie stropy kościołów<br>Jaśniejsze nad nieba sieć,<br>Przebacz, chłopaczku wesoły,<br>Żem tobie przyniosła śmierć.<br><br>Za róże z placyków małych,<br>Za listów głupiutkich kwiat,<br>Za to, żeś smutny i śmiały<br>Z kochania smętnego bladł.<br><br>Myślałam - może umyślnie<br>Przekornym byłeś i śmiesznym,<br>Myślałam - ukochać jak