Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
a Wanię zaprosił do siebie na całe lato.

- Miałem dzisiaj egzamin z geometrii... Trzeba było obliczyć obwody tych prostokątów... Nie jestem pewien, czy prawidłowo rozwiązałem zadanie - powiedział z zakłopotaniem.

Usiadłem obok niego i zabraliśmy się wspólnie do sprawdzenia obliczeń.

- Możesz być spokojny - powiedziałem wreszcie - wszystko w porządku.

Opowiedziałem Wani o Kazi. Skrzywił się z niesmakiem.

- Że też ty ciągle zawracasz sobie głowę starszymi kobietami. Ile ona ma lat? Dwadzieścia sześć? Przecież to starucha.

- A Polina miała dziewiętnaście. I też mówiłeś, że za stara...

- A Wieroczka ma dopiero szesnaście! Zresztą - nieważne. Posłuchaj, mam genialną myśl! Mój tato pozwolił mi zaprosić na wakacje
a Wanię zaprosił do siebie na całe lato.<br><br>- Miałem dzisiaj egzamin z geometrii... Trzeba było obliczyć obwody tych prostokątów... Nie jestem pewien, czy prawidłowo rozwiązałem zadanie - powiedział z zakłopotaniem.<br><br>Usiadłem obok niego i zabraliśmy się wspólnie do sprawdzenia obliczeń.<br><br>- Możesz być spokojny - powiedziałem wreszcie - wszystko w porządku.<br><br>Opowiedziałem Wani o Kazi. Skrzywił się z niesmakiem.<br><br>- Że też ty ciągle zawracasz sobie głowę starszymi kobietami. Ile ona ma lat? Dwadzieścia sześć? Przecież to starucha.<br><br>- A Polina miała dziewiętnaście. I też mówiłeś, że za stara...<br><br>- A Wieroczka ma dopiero szesnaście! Zresztą - nieważne. Posłuchaj, mam genialną myśl! Mój tato pozwolił mi zaprosić na wakacje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego