towarzysza osiągnęła poziom spokoju krowy przeżuwającej trawę na pastwisku. Tak w każdym razie uważał Nocny Śpiewak. Czasami czuł się nieco rozczarowany. Spodziewał się, że smoczy jeździec, podróżnik, który walczył z piratami i rozmaitymi potworami, będzie towarzyszył mu w jego wyprawach, zbytkach i drobnych matactwach. Niestety, Kamyk okazał się straszliwie porządny. Kładł się wcześnie, wstawał jeszcze wcześniej. Systematycznie odrabiał ćwiczenia, alkoholu nie brał do ust, dziewczyny dla niego nie istniały. Ogólnie, był idiotycznie dobrze wychowany.<br>Nocnego Śpiewaka dzieliła już niewielka odległość od własnych drzwi, gdy raptem ostatnie w szeregu otworzyły się nagle, z rozmachem uderzając o ścianę. Na galerię chlusnęła struga światła i