ku temu wyraźne predyspozycje, i tak zwaną świetlaną przyszłość rysującą się na horyzoncie. Sylwester Chęciński z niejakim żalem opowiada, ile propozycji tego rodzaju odrzuciła. Zawsze miała ambicje związane z aktorstwem dramatycznym, na dowód czego reżyser przytacza jej dbałość o dialogi. Te w scenie rozmowy ze "swą" czarną kuzynką, z filmu Kochaj albo rzuć, układała sama, ku zaskoczeniu kolegów.<br> Dziś widać, jak intuicyjnie dążyła we właściwą dla siebie stronę. Może wcześnie zdawała sobie sprawę z tego, że aktorstwo komediowe wymaga pewnego tupetu, pewności siebie, nie zmąconego niczym przekonania o własnej doskonałości pozwalającego zdominować towarzystwo, zwrócić uwagę, narzucić swoją osobowość innym. Annie Dymnej