Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
świeże ekstra mocne i nie mogłem się nimi nacieszyć.
- Więc to nie są żadni moi koledzy...
Ciekawe, co mówisz.
- Tak, bo prawdziwych kolegów masz tam...
Nie rozumiesz?
- Nie.
Spojrzała na plugawego draba, który nabierał wody w ręce i
chlustał na zarośniętą twarz, rozchełstany do pępka.
Prychał na wszystko wokół.
- Sylwek Kolos - powiedziałem. - Wybitny...
- Dobrze wiem, kto to jest! - tupnęła bucikiem.
- I mam już dość tego!
Nie będziemy tu czekać do usranej śmierci!
- Oni chcą pić - powiedziałem.
- A nam czas ucieka! - odparła, ale nie wyprosiła prychającego
Sylwka spod kranu.
Złośliwe spojrzenie, które jemu się należało, zatrzymała na mnie.
- Widzę, że jest ci
świeże ekstra mocne i nie mogłem się nimi nacieszyć.<br> - Więc to nie są żadni moi koledzy...<br> Ciekawe, co mówisz.<br> - Tak, bo prawdziwych kolegów masz tam...<br> Nie rozumiesz?<br> - Nie.<br> Spojrzała na plugawego draba, który nabierał wody w ręce i<br>chlustał na zarośniętą twarz, rozchełstany do pępka.<br> Prychał na wszystko wokół.<br> - Sylwek Kolos - powiedziałem. - Wybitny...<br> - Dobrze wiem, kto to jest! - tupnęła bucikiem.<br> - I mam już dość tego!<br> Nie będziemy tu czekać do usranej śmierci!<br> - Oni chcą pić - powiedziałem.<br> - A nam czas ucieka! - odparła, ale nie wyprosiła prychającego<br>Sylwka spod kranu.<br> Złośliwe spojrzenie, które jemu się należało, zatrzymała na mnie.<br> - Widzę, że jest ci
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego