Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
umiecie wszystko pozałatwiać, te potrawy, świece, choinka, wszystko takie u was przedwojenne.
Jassmont westchnął: - Masz rację, kochana, już to wszystko mówiłaś, usiądź, o, najlepiej na tym miejscu, dobrze? - mimo woli te słowa zabrzmiały nieprzyjemnie.
Róża usiadła i spłoszyła się.
- Czy będzie ktoś jeszcze? - zapytał Jassmont.
- Nie, tylko my - półgłosem odpowiedział Konstanty i spojrzał z ukosa na Różę.
- W takim razie nie ma co, zaczynajmy - ponagliła Róża.
Stefa poprowadziła modlitwę, powtarzali o pół słowa za nią, starając się dobitnie wypowiedzieć każdą głoskę. Gdy skończyli, zgodnie odchrząknęli i usiedli. Stefa poszła do kuchni po potrawy.

- Będziemy mogli iść bezpiecznie na pasterkę, na dzisiaj
umiecie wszystko pozałatwiać, te potrawy, świece, choinka, wszystko takie u was przedwojenne.<br>Jassmont westchnął: - Masz rację, kochana, już to wszystko mówiłaś, usiądź, o, najlepiej na tym miejscu, dobrze? - mimo woli te słowa zabrzmiały nieprzyjemnie.<br>Róża usiadła i spłoszyła się.<br>- Czy będzie ktoś jeszcze? - zapytał Jassmont.<br>- Nie, tylko my - półgłosem odpowiedział Konstanty i spojrzał z ukosa na Różę.<br>- W takim razie nie ma co, zaczynajmy - ponagliła Róża.<br>Stefa poprowadziła modlitwę, powtarzali o pół słowa za nią, starając się dobitnie wypowiedzieć każdą głoskę. Gdy skończyli, zgodnie odchrząknęli i usiedli. Stefa poszła do kuchni po potrawy. <br><br>- Będziemy mogli iść bezpiecznie na pasterkę, na dzisiaj
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego