dni, dookoła, bo wszędzie wojna domowa, nie było prostej drogi. Pochowali go na cmentarzu koło zakładów metalowych - żeby bliżej klasy robotniczej. Kiedy wojna się skończyła, wrócili, żeby postawić pomnik, ale nie zastali ani grobu, ani cmentarza - wszystko zabudowały zakłady metalowe. Został tylko jeden grobowiec, gdzie sprzątacze miotły i wiadra trzymali. Kopali, wzdłuż i wszerz, cynowej trumny nie było. <br><br>Ja się urodziłam w kilka miesięcy po jego śmierci, w Klincach, w tej lecznicy, którą założył. Matka zostawiła mnie z Duniaszą, wiejską dziewczyną, a sama pojechała do Moskwy na raboczij fakultiet - uczyć się, uczyć się i jeszcze raz uczyć się, jak przykazał Lenin