Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Przekrój
Nr: 771
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1960
bańce.
- A my mówimy, że jesteśmy w zupełnem porządku. Jak nowonarodzone dzieci.
- Mam przynieść baloniki?
- No, nie... Wierzemy panu za słowo.
- Wyśpijcie się i przyjdźcie rano. Zapłacicie mandat i pojedziecie.
- Trudno, siła przed prawem, przyjdziemy rano! - z goryczą powiedział Maniuś i wyszedł z towarzyszami z bramy komisariatu.
- Nocleg u pana Koziołka był bardzo wygodny, ale trwał krótko. Nad ranem przyjechała bowiem niespodzianie małżonka p. Koziołka z Wrocławia. Wobec czego, trzęsąc się cały jak liść osiki, musiał on ewakuować swych gości przez okno, na podwórko. Niewiele mu to pomogło. Kiedy Maniuś ze Staśkiem opuszczali podwórze, z mieszkania swego nowego przyjaciela słyszeli krzyki
bańce.<br>- A my mówimy, że jesteśmy w &lt;orig&gt;zupełnem&lt;/&gt; porządku. Jak nowonarodzone dzieci.<br>- Mam przynieść baloniki?<br>- No, nie... &lt;orig&gt;Wierzemy&lt;/&gt; panu za słowo.<br>- Wyśpijcie się i przyjdźcie rano. Zapłacicie mandat i pojedziecie.<br>- Trudno, siła przed prawem, przyjdziemy rano! - z goryczą powiedział Maniuś i wyszedł z towarzyszami z bramy komisariatu.<br>- Nocleg u pana Koziołka był bardzo wygodny, ale trwał krótko. Nad ranem przyjechała bowiem niespodzianie małżonka p. Koziołka z Wrocławia. Wobec czego, trzęsąc się cały jak liść osiki, musiał on ewakuować swych gości przez okno, na podwórko. Niewiele mu to pomogło. Kiedy Maniuś ze Staśkiem opuszczali podwórze, z mieszkania swego nowego przyjaciela słyszeli krzyki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego