Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
dlaczego. Na twarzy Cahira i jego własnej wciąż znać było sińce, krwiaki, skaleczenia i opuchlizny - malownicze ślady bójki i lania, jakie spuściła im Milva. Wyglądali zatem na osobników, którzy znajdują upodobanie w praniu po gębach siebie wzajem, a do dania w mordę osobie trzeciej też nie trzeba ich długo namawiać.
Krasnolud, znajomek Angouleme, stał pod budynkiem z napisem: "Stolarnia" i malował coś na tablicy zbitej z dwóch heblowanych desek. Zobaczył nadchodzących, odłożył pędzel, odstawił kubełek z farbą, przyjrzał się spode łba. Na jego ozdobionej poplamioną brodą fizjonomii odmalował się nagle wyraz srogiego zdumienia.
- Angouleme?
- Sie masz, Drozdeck.
- To ty? - krasnolud rozdziawił
dlaczego. Na twarzy Cahira i jego własnej wciąż znać było sińce, krwiaki, skaleczenia i opuchlizny - malownicze ślady bójki i lania, jakie spuściła im Milva. Wyglądali zatem na osobników, którzy znajdują upodobanie w praniu po gębach siebie wzajem, a do dania w mordę osobie trzeciej też nie trzeba ich długo namawiać. <br>Krasnolud, znajomek Angouleme, stał pod budynkiem z napisem: "Stolarnia" i malował coś na tablicy zbitej z dwóch heblowanych desek. Zobaczył nadchodzących, odłożył pędzel, odstawił kubełek z farbą, przyjrzał się spode łba. Na jego ozdobionej poplamioną brodą fizjonomii odmalował się nagle wyraz srogiego zdumienia.<br>- Angouleme?<br>- Sie masz, Drozdeck.<br>- To ty? - krasnolud rozdziawił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego