Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
Złapał się na tym i poczuł wstyd. Przez chwilę wahał się, czy ma jechać do Zygmunta, czy zgodnie z ustalonym obyczajem czekać na wezwanie. W kuchni podśpiewywała coś matka. Wczoraj, już całkiem niespodziewanie, zdobyła jakieś drożdże, które dawały jej snadź złudzenie kulinarnej potęgi, bo od rana była w dobrym humorze.
Krew waląca rynsztokami, rumowisko, stadka ludzi gnane strzałami po wysokich tunelach ulic objętych ogniem - i ta schludna kuchnia, i matka poprawiająca włosy...
Wyszedł przed dom. Stąd nic nie było widać. Nie zauważył, kiedy - bez płaszcza - dotarł do Puławskiej Wystrojeni (udzie wychodzili już z kościołów.
Obrzydzenie chwyciło go nagle za gardło falą
Złapał się na tym i poczuł wstyd. Przez chwilę wahał się, czy ma jechać do Zygmunta, czy zgodnie z ustalonym obyczajem czekać na wezwanie. W kuchni podśpiewywała coś matka. Wczoraj, już całkiem niespodziewanie, zdobyła jakieś drożdże, które dawały jej snadź złudzenie kulinarnej potęgi, bo od rana była w dobrym humorze.<br>Krew waląca rynsztokami, rumowisko, stadka ludzi gnane strzałami po wysokich tunelach ulic objętych ogniem - i ta schludna kuchnia, i matka poprawiająca włosy...<br>Wyszedł przed dom. Stąd nic nie było widać. Nie zauważył, kiedy - bez płaszcza - dotarł do Puławskiej Wystrojeni (udzie wychodzili już z kościołów.<br>&lt;page nr=61&gt; Obrzydzenie chwyciło go nagle za gardło falą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego