Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
bliska przekonać, że nic nie przeszyło swetra, nie wdarło się przemocą w głąb tego delikatnego, tak kruchego ciała. To było jak zimny, ożywczy prysznic; przywracało zdolność myślenia.
- Nic mi... Co się... co się stało?
Odszukał wzrokiem automat. No tak... Glauberyt leżał pod oknem z pękniętą wzdłuż lufą i wybebeszonym łożem. Kula weszła od dołu i nie przebiła się przez wszystkie napotkane po drodze warstwy wysokogatunkowej stali - po prostu cisnęła nią dziewczynie w twarz. Iza spaprała sprawę. Musiała wykrzyczeć swą groźbę, nie mierząc jeszcze w tych na dole. I to ją ocaliło. Za to automat przepadł. Pozostał im tylko wist.
- Schowaj się
bliska przekonać, że nic nie przeszyło swetra, nie wdarło się przemocą w głąb tego delikatnego, tak kruchego ciała. To było jak zimny, ożywczy prysznic; przywracało zdolność myślenia.<br>- Nic mi... Co się... co się stało?<br>Odszukał wzrokiem automat. No tak... Glauberyt leżał pod oknem z pękniętą wzdłuż lufą i wybebeszonym łożem. Kula weszła od dołu i nie przebiła się przez wszystkie napotkane po drodze warstwy wysokogatunkowej stali - po prostu cisnęła nią dziewczynie w twarz. Iza spaprała sprawę. Musiała wykrzyczeć swą groźbę, nie mierząc jeszcze w tych na dole. I to ją ocaliło. Za to automat przepadł. Pozostał im tylko wist.<br>- Schowaj się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego