Po Grędzińskim i Bielskim została garść niezłych, a nawet tęgich wierszy - bez dalszego ciągu. Tylko jeden Czechowicz poszedł dalej i stanął w pierwszym szeregu poetów dwudziestolecia.<br>Na początku lat trzydziestych wydawało się, że Lublin zdobędzie się na własny ośrodek literacki z widokami na trwałość i kontynuację. Wychodzący przez czas jakiś "Kurier Lubelski", początkowo właśnie pod redakcją Czechowicza, poświęcał bardzo wiele miejsca sprawom literackim, coraz to urządzano wieczory autorskie, w samym Lublinie i w sąsiednich miastach powiatowych: Chełm, Krasnystaw, Lubartów - coraz to ukazywały się efemerydy periodyków, jak "Trybuna", "Barykady", "Dźwigary".<br>To wtedy Czechowicz "odkrył" Michalskiego. Bronek drukował już to i owo w